Ostatnio deklarowałem, że w następnym wpisie napiszę o Pyramid Games. Odłożę to jednak na później. Skąd ta zmiana? Otóż, patrząc po komentarzach, żadna moja inwestycja nie wywoływała jeszcze tylu kontrowersji co Starward. Część z Czytelników wyraziła zdziwienie, a niektórzy nawet oburzenie (również na priv). Wyjaśnię zatem, jakie argumenty stały za procesem decyzyjnym, który skłonił mnie do tej inwestycji. Jak zwykle zwracam uwagę również na ryzyka – uważam, że Starward niekoniecznie jest dobrą spółką dla mniej doświadczonych inwestorów.
“140 mln zł cap za spółkę, która ma tylko plakat z hełmem?”, “Wielka niewiadoma, nic do tej pory nie pokazali”, “Kiedyś Twoje wybory miały jakąś logikę, teraz inwestujesz w przypadkowe spółki”. To sedno komentarzy, które pojawiły się pod wpisami o Starward i składzie mojego portfela – na Twitterze, Facebooku, a nawet na priv. Na discordzie jednej ze spółek drwią, że zainwestowałem w “tych od hełmu”. Chodzi im o jeden z concept artów, które zostały zamieszczone na karcie Steam wraz z ujawnieniem tytułu. Do tej pory spółka nie pokazała trailera z gameplay gry.
Źródło: Prezentacja spółki
Za szyderstwami stoi sugestia, że Starward nie ma nic do pokazania poza kilkoma obrazkami. „Bo gdyby miała, to przecież by pokazała”. No i ten Lem… kto w ogóle go jeszcze czyta? Czytelnicy zgłaszają więcej wątpliwości. Nie martwisz się małą wishlistą? To gra narracyjna, nie martwisz się o sprzedaż? Dzięki za troskę, ale ze mną wszystko ok. I już pędzę wszystko Wam wyjaśnić :).
Na wstępie kilka zastrzeżeń
Po pierwsze, bessa. Żadnemu inwestorowi zainteresowanemu branżą gier zapewne nie trzeba zwracać uwagi, że sektor jest pogrążony w bessie. Czy są szanse na szybką bądź nawet wolną zmianę sentymentu? Tego nie wiem. Wierzę, że tak – wysokomarżowy i szybko rozwijający się rynek gier powinien wrócić do łask inwestorów, gdy blask “chwilówek” wygaśnie. Oczywiście o ile nie dojdzie do niczego złego na szerokim rynku, a przeceny w USA nie pogrążą i naszego rynku. Czy wrócimy kiedyś do stanu grzania branży sprzed premiery CP2077? To już jest dość wątpliwe. Dlatego rozważając każdą inwestycję w gamedev nie warto robić tego z założeniem, że dynamiczne wzrosty pojawią się przed dowiezieniem wyników.
Po drugie, ryzyka. Jeśli chodzi o nie, to poza wspomnianą już bessą i ryzykami typowymi dla gamedev (np. ryzyka przesunięcia premiery), warto zwrócić uwagę na kiepską, a nawet fatalną płynność na papierze. Ciężko zebrać większy pakiet bez podrywania kursu do góry i odwrotnie – niewielkie transakcje sprzedaży powodują znaczne osunięcia kursu. A w spółce występuje ryzyko podaży wraz z uwalnianiem lockup’ów kolejnych transz (dalej o tym jeszcze zamienię słowo). Dodatkowo, na kursie mamy widoczny trend spadkowy. „Niezwyciężony” będzie pierwszą wspólną grą tego zespołu, a tworzenie gier to przecież sport zespołowy – z tym też wiążą się pewne ryzyka. Niemniej prace są już na całkiem zaawansowanym etapie. Wydaje się zatem, że przynajmniej to ryzyko jest nieco wyblakłe. Nie sposób nie wspomnieć również braku dywersyfikacji w portfolio spółki – od sprzedaży Niezwyciężonego zależy tak naprawdę przyszłość spółki (jeśli nie jej istnienie, to skala przyszłych projektów i możliwości rozwoju). Podsumowując, inwestycja w Starward jest obecnie – tak jak większość na NewConnect – moim zdaniem niewłaściwa dla początkujących.
Po trzecie, jeśli chodzi o zawartość tego wpisu na blogu, pisanie o Starward jest pewnym wyzwaniem. Spółka broni się sama o tyle, że ma wybitnie dobre prezentacje. Zakładam, że każdy krytyk spółki jak i jej potencjalny inwestor powinien zadać sobie to minimum trudu i zapoznać choć z ostatnią prezentacją, którą nie tak dawno spółka zamieściła na swojej stronie. Moim celem w dzisiejszym wpisie nie jest tłumaczenie i powtarzanie wszystkich informacji tam zawartych, a każda z tych informacji jest istotna. Mój wpis o Starward nie powinien być czytany bez zapoznania się z jej treścią (link do prezezentacji).

Strategia przede wszystkim
Zainwestowałem w Starward dlatego, że to spółka spełniająca wymogi, które postawiłem sobie w swojej strategii. Selekcja, konsekwencja, dyscyplina i strategia przede wszystkim. O tych wymogach pisałem w ostatnim wpisie na blogu. Inwestuję tylko w spółki o określonych cechach:
- doświadczenia i kompetencje zespołu stawiam ponad własną, subiektywną oceną wizualizacji projektów, choć te oceniam w tym przypadku bardzo wysoko (niekoniecznie gatunek, o czym dalej),
- spółka ma jasno określone ambicje – produkcję gier AA+/indie premium i budżety produkcyjne >8 mln zł obecnych bądź przyszłych projektów,
- transparentność w zakresie kapitału ludzkiego – unikam spółek, w których nie wiadomo kto tworzy gry i jakie ma doświadczenia w tym zakresie,
- IR przedstawiające kompletne i rzetelne informacje w sposób zachowawczy, nie próbując w inny sposób zwrócić na siebie uwagi.
Jest to podejście na swój sposób kontrariańskie. Prawdopodobnie dlatego niektórym Czytelnikom tak trudno zrozumieć inwestycję w STA. Jakiś czas temu zrobiłem na Twitterze ankietę (z tego co pamiętam, na Facebooku wyniki były podobne), z której wynika, że aż 68% osób uważa, że rynek (inwestorzy) większą wagę w procesie decyzyjnym przywiązuje do materiałów graficznych prezentujących produkt, a nie do kompetencji twórców. Przy czym zdecydowana większość ankietowanych (blisko 35%) zgadza się z tym stanem rzeczy, uznając go za prawidłowy.
To nie jest strategia zakładająca, że będę obecny na każdej grzance i skorzystam na każdej pompce w gamedevie. Mam świadomość, że będą mnie takie krótkoterminowe okazje omijać (kilkudniowych, kontrarianskich spekulacji zupełnie nie wykluczam, ale nigdy to nie będzie dla mnie główny wątek). To nie jest też strategia, po której spodziewam się szybkich efektów. Zachowawczy sposób komunikacji z rynkiem odstrasza kapitał spekulacyjny i takim pompkom nie sprzyja. Moją intencją jest wyławiać w odpowiednim momencie spółki, które mają szansę awansować do wyższej ligi tak jak 11bit Studios i CreepyJar. Projekty realizowane przez spółki, które wybieram, muszą mieć zatem odpowiednio ustawione ambicje. Starward je niewątpliwie ma, a znane graczom i inwestorom z 11B hasło “meaningful entertainment” również pojawia się w prezentacjach STA.

Mam kilka argumentów, nie chodzi o hełm
Starward to inwestycja w kapitał ludzki, w doświadczonych developerów, którzy założyli studio – jego liderzy pracowali m.in. nad dodatkiem „Krew i wino” do Wiedźmina 3, ale też brali udział w wielu innych projektach, w różnym charakterze (Dying Light, Observer) . Mamy do czynienia z dojrzałymi twórcami. Zarówno w warstwie artystycznej, jak i technologicznej, na co wskazuje np. multiplatformowość – plan premiery jednocześnie na PC i konsolach. STA nie gra w tej samej lidze, co spółki produkujące symulatory. Ten wątek rozwinę w dalszej części wpisu.
Gra jest obecnie na dość zaawansowanym etapie prac i ma zapewnione finansowanie by dowieźć projekt. 28 lipca osiągnięto poziom pre-alpha. Materiały z gry nie bez przyczyny utrzymywane są w tajemnicy. Wymaga tego prowadzenie marketingu zgodnie z zasadami sztuki. Niewielka ilość tych materiałów („plakat z hełmem”) nie oznacza, że gra jest na wczesnym etapie prac, bądź spółka nie ma czego pokazać. Na PLW-centrycznym rynku NewConnect inwestorzy są przyzwyczajeni do sytuacji odwrotnej – zaprezentowanie urywków gry przez spółkę wcale nie oznacza, że gra w ogóle jest w trakcie produkcji. Ten wątek również rozwinę dalej.
Obecna kapitalizacja wynosi >130 mln zł. To będzie dla niektórych kontrowersyjne, ale moim zdaniem przez wzgląd na bardziej doświadczonych poszczególnych członków zespół i ambicje projektu wycena nie zawiera odpowiedniej premii względem rynku. To m.in. dlatego, że za wcześnie na prognozowanie sprzedaży “Niezwyciężonego” w oparciu o wishlistę, a nawet w dniu premiery może być to przedwczesne. Warto jednak wspomnieć, że w styczniu 2021 r. odbyła się emisja, w której akcje objął fundusz Acion Partners z siedzibą w Honk Hongu. Akcje w emisji na kwotę 2,7 mln zł zostały objęte po cenie 97 zł (wyznaczającą na tamten moment kapitalizację na poziomie 181.9 mln zł). W transakcji pośredniczył Goldman Sachs. Zakładam, że w ramach transakcji z udziałem tego typu grubych ryb fundamenty zostały jednak zbadane, a kapitalizacja potwierdzona etapem prac i potencjałem projektu. Zakładam też, że cena emisyjna została określona z odpowiednim dyskontem do wyniku tych badań. A mimo to, że sam kupowałem akcje później, moja średnia zakupu 75,98 zł w relacji do ceny, za którą kupował funduszu, wypada całkiem nieźle (ponad 20% niżej, a gdyby uwzględniż dyskonto – powiedzmy, że nawet ~30% niżej). Obecnie cena rynkowa jest jeszcze niższa. Szczegóły i cele emisji (rozbudowa gry) zostały przedstawione w podlinkowanej wcześniej prezentacji.
Relacje inwestorskie przedstawiają Starward w szczegółowy, a jednocześnie zwięzły, treściwy, obiektywny i przystępny sposób. Nie wyolbrzymiają mocnych stron ani nie zamiatają pod dywan ryzyk (eksponują wygasające lockup’y, ceny akcji we wczesnych emisjach). To buduje zaufanie i fundament dla wiary w to, że inne informacje podawane przez spółkę są prawdziwe. Np. o tym, że gra jest już na dość zaawansowanym etapie produkcji. Zaprzyjaźniony akcjonariusz Starward zwrócił mi uwagę, że poziom IR w STA to zasługa Michała Siennickiego, który jest dostępny, otwarty na dialog i obecny wszędzie tam, gdzie inwestorzy poszukują informacji o spółce. Nawet na forach internetowych. Dotychczas nie łączyłem IR z konkretną osobą, gdyż sam na forach raczej nie jestem aktywny, ani zwykle nie szukam tam informacji (może przyjdzie czas, że spółka zwiększy aktywność na Twitterze). W manifeście Starward czytamy, jak spółka postrzega samą siebie i chce być postrzegana. „Spółka przyjazna dla inwestorów indywidualnych” oraz „Przejrzysta, rzetelna komunikacja rynkowa”. Nie są to puste słowa.
Spółka reprezentuje bardzo wysoki poziom kultury korporacyjnej. Ukłonem w stosunku do drobnych akcjonariuszy było wprowadzenie do Rady Nadzorczej ich przedstawiciela. To wpływa na wiarygodność spółki, przynajmniej w moich oczach. Chodzi o naszego kolegę z tzw. “fintwita”, nieocenionego jeśli chodzi o wiedzę i ilość udostępnianych i przetwarzanych informacji o rynku, Michała Pietrzkiewicza (INVESTIN(Gaming). Powoływanie członków organów nadzoru o odpowiednim systemie wartości jest świadectwem tego, że są one również w spółce respektowane. Dodajmy też, że kurs akcji, obecnie w trendzie spadkowym, nie jest stymulowany przez popularne na rynku działania, takie jak zakupy insajderów za skromne kwoty podawane w ESPI, co do których (w niektórych przypadkach), obowiązek notyfikacji jest co najmniej dyskusyjny.
Spółka ma jasno sprecyzowaną wizję rozwoju. Jest ona zwięźle przedstawiona w prezentacji, do której link zamieściłem powyżej. Ponadto, jednym z filarów tzw. manifestu Starward jest marketing jako część strategii studia. Napiszę o tym słowo w dalszej części wpisu.
Atrakcyjne IP oparte na książce S. Lema „Niezwyciężony”, którego osobiście jestem wielkim fanem, nie jest – wbrew pozorom – najważniejszym dla mnie argumentem. Nie można jednak kwestionować jego wartości. Oparcie gry na tej wybitnej książce wybitnego pisarza otwiera wiele niedostępnych dla innych tytułów furtek. Np. dotarcia do mediów i odbiorców, którzy inaczej by się grą w ogóle nie zainteresowali (szansa na nagrody typu Paszport Polityki to jedynie wisienka na torcie). Powieść Lema to jeden z uniqe selling point gry, choć nie najważniejszy. Dodajmy, że rozpoznawalność Lema na świecie jest większa od tej, którą cieszył się Sapkowski zanim gra CD Projektu okazała się gigantycznym hitem i wypromowała jego prozę w skali globu.
Jeśli chodzi o gatunek „Niezwyciężonego” – czyli narracyjny thriller sci-fi. No cóż, nie będę ukrywał, że mam pewne wątpliwości. Niemniej to nie ja jestem specjalistą od bizdevu. W przeciwieństwie do twórców, moja „analiza” potencjału sprzedażowego byłaby wyłącznie subiektywną i amatorską, a nie fachową oceną. Polegam (ufam), że specjaliści odrobili swoją robotę, skoro zdecydowali się na produkcję właśnie tego gatunku. Zupełnie inaczej podchodziłbym do tego tematu, gdybym nie wiedział, kto tę grę robi, albo gdybym wiedział, że poszczególni twórcy pracują nad swoją pierwszą większą grą w karierze. A z prezentacji inwestorskiej poniekąd wynika, że odpowiedni research został wykonany. Wnioskuję to m.in. ze slajdu prezentacji przedstawiającego tagi projektu, do których w prezentacji przywiązano sporo uwagi. Jest to moim zdaniem świadectwem przemyślanej strategii zapewnienia grze widoczności. W przeciwieństwie do wishlist – z naciskiem na cały cykl sprzedaży, a nie jedynie premierę.
Tematyka retro-futurystycznej gry w kosmosie, ma moim zdaniem spory potencjał. I jest na to hype. Tytułem przykładu (choć nie są to analogie wprost) można wskazać choćby Starfield od Bethesdy czy No Mans Sky. Zdaję sobie sprawę z różnic gatunkowych i tego, że nie jest to tytuł AAA (niemniej klasyfikowany relatywnie blisko, jako Indie premium / AA+). Zakładam też, że gra inspirowana książką Lema będzie miała o wiele większą głębię i będzie adresowana do dojrzałego gracza. Wskazują na to tagi „mature” oraz USP „dojrzały atompunk” jako jedna z głównych cech wyróżniających produkt. To będzie gra dla dojrzałego odbiorcy. Podobnie jak i inwestycja w STA nie jest dla każdego (coś takiego pisał też, jeśli dobrze pamiętam, na forum Stockwatch Paweł Bieniek) – jeśli już, jest odpowiednia dla tych nieco bardziej dojrzałych inwestorów.
Podawane przez spółkę benchmarki z zakresu narrative games (ujęte jako cele marketingowe) potwierdzają ambicje studia i to, że mogą to być tytuły naprawdę komercyjnie udane. Zaznaczenie fragmentu o meaningful entraintment moje.

Zwraca uwagę wysoki poziom artystyczny przedstawionych concept artów oraz skomponowana na potrzebę gry muzyka. Wydaje się, że mogą być one nie mniej ważne, niż sama historia, którą będzie można przejść na wiele sposobów. Są to wszystko kwestie, na które jestem wrażliwy – jako gracz, i jako inwestor. Polecam na YouTube.
Obrazki nie biorą się z próżni
Do Starward pochodziłem początkowo jak pies do jeża. Spółka debiutowała w gorącym okresie, gdy rynek pompował jak głupi każdego debiutanta, nie patrząc na fundamenty. W tym okresie wycena Starward również zresztą szybowała do góry. Żadnym z tych debiutantów się początkowo zupełnie nie interesowałem. Gdy wyceny zaczęły się względnie urealniać, moim pierwszym podejściem do Starward było odsłuchanie książki Lema w formie audiobooka (z Czubówną i Olbrychskim oraz znakomitymi efektami dźwiękowymi – bardzo polecam, dostępny w Audiotece). Chciałem zorientować się jaki jest potencjał tego IP. I byłem zachwycony. Uznałem jednak, że adaptacja tej książki do gry jest zbyt trudna i znowu na jakiś czas odłożyłem dalsze zgłębianie spółki. Ponownie wróciłem do tematu, gdy spółka przedstawiała prezentację na którymś portalu (prawdopodobnie był to Stockwatch). Nie piszcie mi zatem, że była to inwestycja nieprzemyślana, bo proces decyzyjny był w tym przypadku bardzo długi.
Dopiero gdy bardziej wgryzłem się w szczegóły i poznałem wcześniejsze dokonania założycieli Starward zmieniłem zdanie na temat możliwości adaptacji Niezwyciężonego. Uznałem, że moja wiedza o sztuce produkowania gier jest zbyt wątła, abym mógł samodzielnie uznać, że adaptacja książki Lema jest zbyt trudna lub niemożliwa do zrobienia w ciekawy sposób. Ambicje STA by zrobić taką grę zaczęły mi imponować.
Inwestycja w STA i stojące za nią story od początku istnienia spółki skupiały się na doświadczeniach i wcześniejszych dokonaniach poszczególnych członków zespołu, a nie na materiałach promocyjnych gry. Przypomnę, że początkowo nawet nie było wiadome, że pracują nad adaptacją „Niezwyciężonego”. Tak wyglądał zespół kreatywny w latach 2018/2019, który potem oczywiście był jeszcze (i nadal jest) rozwijany.
Początki studia są silnie związane z krakowskim oddziałem CD Projektu, głównie przez osobę Marka Markuszewskiego, twórcę i prezesa Starward, ale nie tylko. Szczególny projekt w tej tabeli, na który warto zwrócić uwagę, to “Krew i Wino” – dodatek do Wiedźmina 3, który przez rozmiar i jakość mógłby spokojnie być osobną grą. I to grą wybitną, a według wielu – lepszą nawet od gry, do której jest dodatkiem. Jestem jedną z tych osób.
Tak oto Marek Markuszewski opisuje swój udział w tym projekcie na czacie z czytelnikami Stockwatch.pl.
SW-fan: Witam Serdecznie! Panie Prezesie, każdy i jego wujek lubią się podpisywać pod Wiedźminem. W końcu przez CD Projekt przewinęły się dosłownie tysiące ludzi i każdy coś robił. Jaka była konkretnie i szczerze Pana rola przy tej grze i przy której części?
Marek Markuszewski: Nie pomijał bym roli nawet szeregowych członków zespołu, bo każdy może wnieść do gry elementy, dzięki którym staje się kultowa i niezapomniana. Ale to zawsze zespół, nie pojedynczy człowiek, jest twórcą finalnego dzieła. Ja miałem to szczęście, że od 2013 od podstaw budowałem krakowski zespół CD Projekt RED, w którym powstawał DLC Wiedźmin 3: Krew i Wino. Przez długi okres wraz z Michałem Gałkiem odpowiadaliśmy za proces produkcyjny i twórczy. W finalnym okresie, w którym projekt był produkowany przez cały zespół deweloperski, zarówno krakowski jak i warszawki, byłem project managerem, koordynującym pracę wszystkich działów produkcyjnych, wdrażającym autorskie narzędzia do śledzenia postępów prac oraz raportującym wysokopoziomowe ryzyka dla projektu.
Na potrzeby tego projektu wdrożyłem również systemy Jira (system do zarządzania zadaniami) oraz Confluence (baza wiedzy), z tego co wiem sprawdzają się do dzisiaj.
Podobają mi się skromność i klasa, z jaką Marek Markuszewski odpowiedział na to pytanie. To też są ważne dla mnie czynniki, które biorę pod uwagę inwestując w spółkę.
Portfolio poszczególnych członków zespołu jest skrótowo prezentowana w prezentacjach spółki i można się z nimi zapoznać na LinkedIn. Znajdziemy tam doświadczenia również w takich spółkach jak Techland czy Bloober. Nie chciałbym, aby przetwarzanie informacji, które można łatwo sprawdzić, zdominowało mój wpis w całości, dlatego na tym poprzestanę.
Dlaczego to takie ważne? Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista. To dlaczego tyle zdziwienia wywołuje wycena Starward? Pisałem o tym jakiś czas temu we wpisie na blogu „O cudzie powstawania gier”.
Jason Shreier w książce „Krew, pot i piksele” zwrócił uwagę, że „Ludzie myślą, że do stworzenia gry wystarczą świetne pomysły, kiedy tak naprawdę chodzi o umiejętność przeniesienia ich z papieru, na produkt”. Warto podkreślić, nie chodzi o pomysł, tylko o umiejętności. Mówi się również, że produkcję gry jest łatwo rozpocząć. Bardzo trudno jednak skończyć. W przywołanym już wpisie na blogu pisałem o tym, jak wiele niespodziewanych nawet dla doświadczonych twórców, problemów może pojawić się w toku prac nad grą.
Dlatego uważam, że startup stworzony przez weteranów, którzy mają na koncie udane większe produkcje, powinien być wyżej wyceniany, niż studia produkujące swoje pierwsze gry w ogóle, bądź pierwszą bardziej ambitną grę, mając na koncie jedynie symulatory i prologi. Nawet jeśli w ich track rekord są takie, które szybko zwróciły koszty l i generują już jakiś tam zysk.

Na więcej obrazków było za wcześnie
Na PLW-centrycznym rynku inwestorzy przyzwyczajeni są do tego, że posiadanie karty produktu na Steam nie zawsze oznacza, że gra w ogóle trafiła do produkcji. Spółki z grupy PLW słyną z tego, że zanim gra trafi do produkcji, badają “klikalność” materiałów opracowanych w ramach uproszczonej preprodukcji. Na NewConnect, rynku zdominowanym przez spółki z grupy PLW, brak przedstawienia trailera z gameplay bywa postrzegany przez inwestorów jako dowodów na to, że gra albo nie trafiła jeszcze do produkcji albo (parafrazując komentarze) “wstydzą się pokazać, muszą dopracować. Gdyby coś mieli pokazaliby prologue”.
Tymczasem brak publicznie dostępnych materiałów promocyjnych przedstawiających „Niezwyciężonego” wynika z przemyślanej i prowadzonej fachowo kampanii marketingowej, a nie z tego, że gra jest na wczesnym etapie produkcji, bądź jedyne co mają to „plakat z hełmem”.
Z raportów okresowych można dowiedzieć się na jakim etapie prac jest obecnie gra. Jest to etap bliski ukończenia.
Specjaliści od marketingu i bizdevu zwracają uwagę, że skuteczna akcja marketingowa poprowadzona zgodnie ze sztuką trwa 6-9 miesięcy. Dlatego też moim zdaniem za wcześnie na to, by prognozować sprzedaż w oparciu o wishlistę Steam „Niezwyciężonego” (obecnie community 4588 osób, szacunkowa WL x 9 =~ 41.300). Jest to pierwsza gra w portfolio spółki zanim rozpoczęli na dobre jej marketing. Jest to też gra, której cena i budżet są półkę wyżej, niż większość niskobudżetowych gier produkowanych przez spółki z NewConnect. Marketing gier z segmentu AA+/indie premium jest zazwyczaj krótki i intensywny. Skuteczny marketing polega na rozgrzaniu hype wśród graczy i jego umiejętnym podsycaniu, podtrzymywaniu przez cały okres markeingu.
WL Niezwyciężonego nie można porównywać z wishlistami gier, które zbierają community od kilku lat bądź wielu miesięcy w ramach innego modelu marketingu (cross promocji w ramach grupy spółek, które mają obszerną bazę). Porównywanie tych wishlist jest jak porównywanie gruszek z jabłkami – pisałem już o tym we wpisie o DDI. Wielu inwestorów na rynku NC patrzy na wszystko przez pryzmat spółek z grupy PlayWay – to moim zdaniem błąd.
Niemniej nie zgadzam się, aby WL i community Niezwyciężonego były słabe, jak na to, co i jakim kosztem zostało pokazane. Z prezentacji spółki dowiadujemy się, że akcja marketingowa towarzysząca ogłoszeniu gry kosztowała Starward w sumie 8 tys. USD. Zebranie za tę kwotę ponad 4,5 tys. followersów na Steam (i szacunkową WL >40 tys.), 7,3 tys. obserwujących/lajkujących na Fb, 4,3 tys. followersów na Twitterze, 1,2 tys. subskrybentów na YT, to wynik moim zdaniem wybitnie dobry. A przypomnę, że zrobiła go spółka startująca od zera w zakresie każdej z tych baz, która nie ma tego z czym cross-promować. Przypomnę też, że pokazali jedynie (parafrazując sceptyków) „plakat z hełmem”. Z wypiekami na twarzy czekam, co będzie, gdy przejdą do następnego etapu.
Prezentacje, ryzyka, lockupy
Zwróciłem już wcześniej uwagę, i bardzo to cenię, że spółka w przejrzysty sposób i otwarcie mówi o ryzykach. Mam na myśli głównie ryzyko podaży ze strony inwestorów z etapu pre-IPO, którym już wygasły lub będa wygasały lockupy. W prezentacji przedstawiono poszczególne rundy finansowania i ceny, po których obejmowano emisje. Warto zapoznać się również z prospektem, który jak zwykle przedstawia najważniejsze ryzyka. Nie będę ich tutaj wszystkich powtarzał, w końcu umiecie czytać ;).
Zwróćcie uwagę na slajd z lockupami, które – patrząc na komentarze – budzą sporo emocji. Data debiutu miała miejsce 19 sierpnia 2020 r. Kolejny lockup (dla serii A) wygasł zaledwie parę dni temu (19 sierpnia 2021 r.). Następna taka sytuacja będzie miała miejsce za pół roku, a jeszcze kilka z nich, już po premierze gry. Ceny poszczególnych emisji również znajdziecie w prezentacji – ich rozstrzał jest oczywiście ogromny. Bardziej doświadczeni inwestorzy wiedzą co prawda, że cena tych akcji na poszczególnych etapach rozwoju spółki uwzględniała ryzyko ponoszone przez inwestorów w różnych fazach finansowania. Na obecnym etapie najbardziej miarodajna jest cena ostatniej emisji (tej adresowanej do Aciony). Niemniej ceny z tych początkowych emisji to niewątpliwie argument podażowy – ryzyko ze strony wczesnych inwestorów spółki. Moim zdaniem nie widać jednak obecnie, aby ci inwestorzy walili akcjami w rynek. A jeśli dla kogoś ceny początkowych emisji okażą się szokujące, to taka reakcja jest moim zdaniem możliwa tylko dlatego, że zazwyczaj tego rodzaju dane, podobnie jak rzeczywiste ceny transakcji na pre-IPO, są przez inne spółki zwyczajowo pisane małym drukiem bądź w ogóle zamiatane w prospektach pod dywan (o takich przypadkach co do ostatnich debiutantów pisał na Twitterze np. Stonks Broker).
Starward te dane eksponuje. Dlatego zaufanie dla tej spółki, bez którego to zaufania inwestycja w STA nie miałaby w ogóle sensu, nie jest jedynie wiarą, ma fundament w postaci racjonalnych przesłanek.

Co dalej z tą inwestycją?
Starward obecnie stanowi 17% mojego portfela. Akcje kupowałem w kilku transzach (uśredniając w dół) i moja aktualna średnia zakupu wynosi 75.98 zł. Co dalej? Jak już pisałem, walor jest w trendzie spadkowym. Jego ewentualna zmiana w krótkim terminie zależy moim zdaniem od dwóch czynników.
Po pierwsze, może to zależeć od momentu, gdy spółka ruszy z następnym etapem marketingu i tego, jakie będą reakcje graczy. Spółka nie ujawniła, kiedy to może nastąpić. Być może część inwestorów liczy na Gamescom bądź Pax West we wrześniu. Nie wiem czy to możliwe (ani o to nie pytałem), ale to dlatego, że w ogóle się na to kiedy to będzie nie nastawiam. Bardziej się o to martwić muszą inwestorzy, którzy akcje chcieliby mieć, ale jeszcze zwlekają. Wracając do tematu, zapewne racjonalne byłoby zaprezentowanie gry na obchodach tzw. „roku Lema”, które mają odbyć się 12-14 września w Krakowie (tam też mieści się siedziba spółki) w 100 rocznicę urodzin Mistrza fantastyki naukowej. Mam wrażenie, że spółka nieco studziła nastroje co do tego oczekiwania, ale to być może tylko wrażenie.
Po drugie, ewentualna zmiana trendu zależy od sentymentu do branży jako całej. Gdyby nie było wyraźnych zmian w tym zakresie, nawet dobre przyjęcie kolejnych materiałów promujących „Niezwyciężonego” raczej nie wystarczyłaby, by znaczącą podnieść wycenę. W takim przypadku, kto wie, czy takim impulsem byłaby dopiero udana premiera. Myślę jednak i na to liczę, że tak długo czekać nie będziemy. Premiera zapowiedziana na 2022. I sam nie mogę się doczekać, zarówno nowych materiałów, jak i samej gry – nie tylko jako inwestor, ale również jako gracz i fan książki.

Źródło: fanpage spółki na Fb
One thought on “Starward Industries – hełm, Lem, krew i wino”