Pytania, na które odpowiedzi znajdziecie na tej stronie:
- Ile masz akcji? Ile zł jest wart portfel Bycze Gierki?
- Jaki procent twoich oszczędności stanowi kapitał zainwestowany w akcje?
- Jaki chcesz osiągnąć cel prowadząc bloga? Po co to robisz? Naganiasz na swoje papiery?
- Czy możesz napisać coś o CRJ, TEN, ULT, FOR lub QUB?
Pytania i odpowiedzi
Q: Ile masz akcji? Ile zł jest wart portfel Bycze Gierki?
A: Na chwilę obecną nie podaję tej informacji. Mogę tylko powiedzieć, że mieści się w widełkach 100-500 tys. zł. To natomiast, zgodnie z wynikami badań SII, oznacza, że mój portfel jest przeciętnej wartości rozmiarów – znajduję się w najliczniejszej grupie inwestorów w Polsce (21,6%, link do wyników badania). Jak możesz zauwazyć, przy takim kapitale swoimi transakcjami (zazwyczaj o wartości 5-10% kapitału) nie mógłbym wpłynąć na kursy akcji, nawet tych o najmniejszej płynności (a takich zwykle mam w portfelu niewiele lub w ogóle ich nie mam). Najlepszym tego przykładem jest transakcja zakupu VOT w sierpniu 2020 r. – waloru z niewielką płynnością, który po upływie ok. dwóch tygodni (czyli w dniu, w którym piszę te słowa), nadal jest na co do zasady tym samym poziomie.
Q: Jaki procent twoich oszczędności stanowi kapitał zainwestowany w akcje?
A: Obecnie (sierpień 2020 r.) kapitał zainwestowany w akcje stanowi około 33% moich oszczędności. Nie zamierzam dokładać kapitału do puli przeznaczonej na akcje (jeśli już, to tylko niewielkie porcje, gdyby oszczędności gotówkowe rosły szybciej nież zakładam). Nie zamierzam też kapitału „giełdowego” pomniejszać, chyba że pojawią się szczególne cele prywatne, które wymagałyby dodatkowych środków. Informowałem na blogu o swojej strategii – wartość kapitału, który inwestuję w akcje, nominalnie odpowiada zrealizowanym zyskom, które wypracowałem na sprzedaży akcji od połowy 2016 r. do końca maja 2020 r. Dzięki temu lepiej radzę sobie z trzymaniem papierów wysokiego ryzyka.
Q: Jaki cel chcesz osiągnąć prowadząc bloga? Po co to robisz? Naganiasz na swoje papiery?
A: Inwestycje to dla mnie najciekawszy, najbardziej pasjonujący temat do dyskusji. Dodatkowo, lubię pisać i dzielić się odkryciami, których znaczenie dla kursu akcji chciałbym skonfrontować z szerszym gronem. Blog umożliwia tę konfrontację i nie raz zmierzyłem się już z krytyką bądź innym punktem widzenia, który pozwolił mi rozwinąć się jako inwestorowi bądź skorygować błędne założenia – jestem z tego bardzo zadowolony.
Co więcej, na przełomie 2019/2020 zacząłem traktować bloga jak inwestycyjny pamiętnik. Z czasem zauważyłem, że pisanie pamiętnika poprawia jakość procesu decyzyjnego, a ta hipoteza ma również potwierdzenie w wypowiedziach przedstawicieli nauki i praktyki (M. Konnikova). Dodatkowo, publiczny charakter bloga wspiera samodyscyplinę i osłabia pokusę by naruszać własne zasady.
Odpowiedź jest zatem prosta – prowadzenie bloga w tej formule moim zdaniem poprawia wyniki. Czy naganiam na papiery? Staram się pisać najbardziej obiektywnie jak to możliwe. Nigdy nie zachęcam do kupna papierów, które mam w portfelu i rzetelnie przedstawiam ryzyka, które dostrzegam. Nie zachęcam też do sprzedawania papierów, które sprzedałem – wielokrotnie podkreślam nawet, że ich dalszy wzrost jest możliwy, a sam sprzedałem je np. w związku z osiągnięciem strategicznego celu bądź przetasowaniem kart w portfelu.
Konkluzja jest taka, że bloga prowadzę bardziej dla siebie niż dla Czytelników. Niemniej mam nadzieję, że ktoś może również skorzysta na lekturze wpisów, w których dzielę się wynikami niejednokrotnie wielogodzinnych badań.
Na każdym kroku podkreślam też, że jestem początkującym inwestorem. Doświadczenia zdobyte od 2016 r. dają mi bardzo podstawową wiedzę i w życiu nie przeżyłem jeszcze prawdziwego załamania rynku (takiego jak lata 2007-2009). Naturalnie nie czuję się kompetenty by uderzać do szerszej publiki ze szkoleniami czy płatnymi abonamentami. Takich rzeczy raczej nigdy nie planuję nie robić.
Q: Czy możesz napisać coś o CRJ, TEN, ULT, FOR lub QUB?
A: Na blogu piszę przede wszystkim o swoich inwestycjach i nie zamierzam raczej komentować spółek, których nie mam w portfelu z prostej przyczyny – rzadko mam je dogłębnie przeanalizowane. Jeśli nie inwestuję w jakąś spółkę to nie znaczy, że nie dostrzegam szans na jej wzrosty lub nie wierzę w siłę lub jakość jej fundamentów. Być może nie miałem czasu na dokładne prześwietlenie jej bebechów, bądź tego nie zrobiłem po prostu zbyt wcześnie stawiając na niej kreskę (dobry research to podstawa każdej inwestycji) bądź się z tym spóźniłem i uwzględniając obecną kapitalizację – uważam, że ryzyko jest już zbyt wysokie.
W chwili obecnej moja strategia zakłada, że zupełnie pomijam spółki produkujące mobilki bądź te, dla których konsole, a nie PC, stanowią główne platformy. Nie dlatego, że w nie nie wierzę, ale dlatego, że to temat trudniejszy do szacowania i analizy (np. mniejszy dostęp do danych o popularności produktu przed premierą czy informacji pozwalających prognozować sprzedaż po premierze gry). Dodatkowo, spółki takie jak ULT czy FOR wypuszczają wiele małych gier, ich ciągłe śledzenie jest o wiele bardziej czasochłonne niż spółek, które rzadziej wydają raczej większe gry.